*Percy*
-To co w końcu zamawiasz?-pyta Annabeth, nie podnosząc wzroku znad menu.- Eee... to co ty? - mamroczę pod nosem w odpowiedzi.
Marszczy brwi. Bogowie, znowu mówię coś nie tak?
- Glonomóżdżek... - przewraca oczami
Siedzimy już w tej durnej restauracji chyba z godzinę, zaczynam się strasznie nudzić. Nie wytrzymam, chyba zaraz powiem jej, że boli mnie brzuch... może wtedy odpuścił naszą którąś tam miesięcznice. Mogliśmy zrobić ją kilka tygodni temu, ale nie, oczywiście musieliśmy spaść do Tartaru i użerać się z tymi cholernymi potworami.
- Okej, więc po prostu pierwsze danie z karty, dobrze? - wydaję ciche westchnienie.
- Yyy, Glonomóżdżku, zamierzasz na pewno to jeść? - zaczyna się śmiać. Przewracam kartę dań na pierwszą stronę i wzdycham.
Nie, nie będę jeść przecież kawioru.
- To znaczy, to na drugiej stronie Ann - mówię ze zniecierpliwieniem tym razem pewny, że to naleśniki z jagodami.
- Jesteś dziś jakiś rozkojarzony - stwierdza dziewczyna, przyglądając mi się, jakbym był jakimś równaniem.
- Po prostu mam ochotę na naleśniki! Bogowie... Ann!
- Percy, co ci jest?! - wykrzyknęła odrobinę za głośno. Ludzie obok nas spojrzeli na nią z wyrzutem.
Zgromiłem ją spojrzeniem, ruchem głowy wykazując wkurzonych sąsiadów.
- Nic mi nie jest, nie możesz po prostu się ode mnie odczepić? - pytam trochę za ostro.
Posyła mi spojrzenie pełne wyrzutu. Zauważam, iż zaczyna liczyć oddechy.
- Percy...- odzywa się trochę zbyt miłym głosem
Nie odpowiadam.
- Wiem, po walce z gają... wiele się zmieniło. Widzę, iż jest ci ciężko, ale proszę, nie wyżywaj się na mnie, dobrze?- prosi cicho, a mnie dopadają wyrzuty sumienia, bo chyba ma rację.
- Przepraszam, ale nie zapominaj, że ty też zachowujesz się inaczej - odpowiadam trochę zbyt szybko.
Następuje niezręczna cisza. Nie patrzymy sobie w oczy, nie jesteśmy w stanie.
- To nie ma sensu, nie chcę się znowu kłócić - stwierdza z naciskiem na słowo 'znowu'. Odsuwa swoje krzesło i wstaje, otrzepując swoją czarną sukienkę. Może powinienem ją przeprosić? Nie, jestem zbyt wściekły. Na cały świat, na Annabeth. O, i jeszcze na Nico. Za to, że odszedł bez wyjaśnienia. Zwieszam ramiona. Chyba to przez niego cały wieczór jestem taki przygnębiony.
- Ann... - wołam próbując ją dogonić.
- Nie, nie Percy! Od jakiegoś czasu coraz częściej się kłócimy, ja wiem, że to przez ten czas który spędziliśmy w Tartarze, ale dziś jest z tobą jeszcze gorzej! Cały czas chodzisz rozkojarzony Glonomóżdżku, zrozum, że ja nie chcę takiego wieczoru... - mówi a kiedy kończy po jej policzku zaczyna spływać łza. Gapię się przed siebie, ale teraz już nawet nie myślę o tym, aby ją gonić.
*Nico*
Głupek.Największy tchórz na świecie.
Zamykam oczy i z trudem łapię kolejny oddech.
Jak mogłem tak uciec?! Nawet nie chcę wiedzieć, co myśli o mnie percy.
Czemu, na bogów musiałem zakochać się w tym dupku, Percy'm Jacksonie?!
Przysięgam na Styks, Afrodyto i Kupidynie, jak was znajdę to chyba wydłubie wam oczy moim mieczem.
***
Jeśli chcecie wiedzieć kiedy kolejny to... my nie znamy odpowiedzi :3
Ale w środę Mad jedzie do Wawy, więc raczej nie przed czwartkiem <3
~Jul i Mad ;*